powrót


w nocy co prawda nie sypało ale wiało - dla nas skutek ten sam - trzeba odkopywać namiot










pogoda świetna, a my w dobrej formie - decydujemy się iść na Czapajewa i przenieść się na przełęcz pod Chanem







fragment poziomej grani - niezła ekspozycja




pionowy uskok skalny - to chyba najtrudniejszy fragment (ok. IV) na całej drodze prowadzącej na od północy na Chan Tenngri







czapa chmur na Chanie




za pierwszym uskokiem mijamy kolejne













Doganiamy Kaśkę i Bożenę, Kaśka jest bardzo zmęczona i odwodniona. Dziewczyny zastanawiają się czy nie zjeżdżać,
bo nie wiedzą gdzie rozbił się Mateusz który ma ich namiot i wyprzedził je o jakieś dwie godziny.
Motywujemy Kaśkę do dalszej drogi i pomagamy jej troche (to już druga taka akcja)
Obawiamy się czy na szczycie nie będziemy musieli zmieścić się w czwórkę w moim małym namiocie
robi się ciemno ...



na szczyt (Plecy Czapajewa 6100m) docieramy już w nocy
na szczęście jest tam wolny namiot agencyjny a w nim siedzi sobie ... Mateusz

dla mnie była była to najcięższa noc na wyprawie, wieje i sypie a mnie boli mnie głowa i ogólnie jestem słaby
śpimy długo, a zbieranie rano przedłuża nam się do popołudnia




dodatkowo puściła mi się krew z nosa - więc chodzę z takim śmiesznym czopkiem :)




w końcu zmuszam się do wyjscia - widoki dookoła są obłędne
















na główny wierzchołek Czapajewa 6637m prowadzi kręta grań z wielkimi nawisami




na lewo od Czapajewa, w oddali, widać najwyższy szczyt Tien Szanu - Pik Pobiedy 7439m




na niebie dominuje bliski już Chan Tengri




idziemy w stronę Chana - na Przełęcz Zachodnią 5800m, pomimo że droga jest krótka i łatwa, ja mam nie wiele siły i często odpoczywam







z przełęczy wykonujemy 20 metrowy zjazd na południową stronę i znajdujemy wolną jamę śnieżną







w jamie jest pozostawione przez inną ekipę jedzenie - cieszymy się ze słodyczy i suszonych owoców - u nas z tym kiepsko




ergonomiczna jama ze stołem, półeczkami, miejscem do spania




wieczór jest bezchmurny - widok na Pobiede i Czapajewa
uwzględniając termin naszego wylotu mamy 3 dni na atak szczytowy - decydujemy się jutro na podjęcie pierwszej próby







zbudowany z marmuru Chan Tengri rozświetlony przez zachodzące słońce







wychodzimy do ataku po 7, niby jest pogodnie, ale niepokoi nas silny wiatr od zachodu




wiatr utrudnia nam poruszanie się i mocno wychładza, idę w kurtce puchowej i łapawicach puchowych




ten czarny punkcik na śniegu to Mateusz który wyszedł przed nami pół godziny wcześniej



udało nam się wyjść jedynie 200m powyżej przełęczy i na wysokości 6000m silny wiatr sprowadza chmury,
a one śnieżycę - nie mamy wątpliwości że trzeba się wycofać.
Tego dnia - idący przed nami Mateusz - dotarł do 6400m (o ile dobrze pamiętam)




Następnego dnia wstajemy wcześnie z zamiarem podjęcia drugiej próby ataku szczytowego.
Okazuje się że mamy prawie całkowicie zasypane wyjście, a na zewnątrz jest śnieżyca.
Te kilka zdjęć zrobiłem około godziny 10 podczas chwilowej poprawy pogody:




zbliżenie na Czapajewa




nad Pobiedą kłębią sie chmury




zastanawiamy się czy jutro pogoda da nam ostatnią szanse na zdobycie Chana...
pojutrze trzeba schodzić - goni nas termin powrotu do kraju, powoli kończy się jedzenie,
śpiwory nabierają wilgoci ... mamy już dość siedzenia w jamie






powrót