powrót



Zipi przed namiotem







Chris na lodowcu



Chan Tengri i Czapajew - ten widok będzie towarzyszył nam przez najbliższe dni




przyglądając sie uważniej dostrzegamy ludzi na filarze prowadzącym na Czapajewa




dymiący Chan




z seraków wiszących nad północną ścianią Chana coś się urwało wywołując wielką lawinę







droga przez lodowiec - idziemy zanieść część rzeczy do jedynki (obozu pierwszego)




gdzieś tam pod brązowymi skałami Piku Siemionowa (5816m) znajduje się nasza baza







takie widoki kojarzą mi sią Andami







w pierwszym obozie z entuzjazmen wita nas narodowa wyprawa irańska
szybko przechodzimy od słów do czynów i nasi nowi przyjaciele pomagają nam zrobić platformę pod namioty
wszyscy tańcząc i spiewając uklepują śnieg

















wieczorem zeszliśmy do bazy, zaś następnego dnia idę z Chrisem z zamiarem przespania sie w jedynce







niestety wieczorem Chris źle się poczuł, zwrócił kolację i nie mógł spać.
O drugiej w nocy podejmujemy decyzję o zejściu do bazy




o świcie na lodowcu







kilka widoczków z bazy










nasze namioty




nadciągają chmury...




w ciągu 2 dni spadło ok pół metra sniegu, nie pozostaje nam nic innego jak siedzieć w namiocie
czasem tylko wychodzimy żeby odkopać śnieg przygniatający scianki namiotu




mamy dosyć siedzenia, pogoda wydaje się poprawiać,
uwzględniając zagrożenie lawinowe w drodze do jedynki - decydujemy się na nocne wyjście,
tym razem zabieramy już wszystkie rzeczy potrzebne do działania na górze
Od Miszy - szefa bazy - dostajemy radiotelefon, dwa razy dziennie o 10 i 19 umawiamy się na kontakt z bazą.






powrót