powrót


4 grudnia, sobota - dzien 1: Madrid, Zaragoza, Benaque, refugio Estos


Na Pireneje mamy 5 dni, wiec nie tracac czasu o pierwszej w nocy wsiadamy w autobus Madrid-Zaragoza. Bilety mamy juz wczesniej kupione. W autobusie szybko opuszczamy siedzenia do pozycji pol-lezakowej, zeby mozna bylo te 4 godziny w miare wygodnie przespac. Przed piata docieramy do Zaragozy. Dworzec jest ciasny i rownie zulerski jak stary Krakowski dworzec PKS, ktory niedawno zostal zrownany z ziemia (lato 2004). Rozlatujace sie siedzenia, masa smieci. Podchodzi do nas jakis gosc i po angielsku pyta sie czy jestesmy z Rumuni i czy szukamy pracy. Niestety nie zauwazyl naszych nowych butow gorskich i czekana wystajacego z plecaka Mariusza. Co jest? - nie widac ze jedziemy w gory! Otwieraja wreszcie kase i kupujemy bilety do Benasqe. Pani w kasie daje mi sterte papierkow. Dopiero odchodzac polapalem sie o co chodzi. Trasa jest zlozona z odcinkow: Zaragoza-Huesca-Barbastro-Benasque, a mi brakuje jednego papierku. Oszukala mnie na 6 Euro! Nie zostaje nam nic innego jak jeszcze raz kupic brakujacy odcinek. Niezly poczatek wyprawy!
Wreszcie o 9:00 po 4ch godzinach czekania wsiadamy do naszego autobusu. Ledwie autobus zdazyl ruszyc my od razu zasypiamy. Budze sie w okolicach Hueski. Pogoda nie najlepsza - mgla, czasem rozjasnia sie i pojawiaja sie pierwsze gory. Po kolejnej godzinie mijamy Barbastro i droga robi sie wezsza i kreta. Wyciagam aparat i czekam na ciekawsze miejsca. Wjezdzamy w doline rzeki ktora przybiera ksztalt kanionu. Zarowno w gore jak i na dol strome sciany. Miejscami droga jest tak kreta i waska ze mijajace sie samochody musza sie zatrzymywac.













Wreszcie okolo 13 tej jestesmy w Benasque. To jedna z najwazniejszych miejscowosci wypadowych w Pireneje. Chociaz w porownaniu z Zakopanym blado wypadaja tylko dwa autobusy dziennie. Taka sytuacja jest normalna w Hiszpani - jedynie duze miasta maja wiecej polaczen. Jak widac tutaj w gory jezdzi sie samochodem. Teraz z podziwem patrze na nasz PKS ktory ma ze 20 odjazdow dziennie do Zakopanego.
Benasque jest polozone na wysokosci ok 1140m i z tad zaczynamy nasza wedrowke w kierunku schoniska (Refugio) Estos. Slonce swieci, a snieg zaczyna sie okolo wysokosci 1600m.






















Po drodze spotykamy wiele osob idacych z rakietami snieznymi, my mamy tylko raki - czy to znaczy ze bedziemy sie zapadac w sniegu?. Prawie wszyscy maja kijki i czekany. Dochodzimy wreszcie do schroniska na wysokosci 1895m. Tu mila niespodzianka: pan ze schroniska rozpoznaje mnie, jako ze bylem tutaj w pazdzierniku przy okazji wyprawy na Posets. Mielismy zarezerwowane telefonicznie miejsca, wiec mamy lozka. To dobrze bo nie mamy ze soba spiworow. Mariusz zamawia jeszcze obiad, a ja wole jesc swoje zasoby. Szybko kladziemy sie spac bo jutro mamy duzy odcinek.



powrót